Lipiec 2019 r.

100 lat w branży nieruchomości: wywiad z panią Van der Vorm

Rotterdam, 17 lipca 2019 r.

W ramach obchodów 100-lecia naszej firmy, nadszedł wspaniały czas, aby spojrzeć wstecz na długą i piękną historię naszej firmy z panią Van der Vorm.

Pani Ineke van der Vorm (1935), żona Jana van der Vorma (urodzona w 1923 r. i zmarła 8 października 1999 r.), wraz z mężem założyła przedsiębiorstwo, które obecnie jest Van der Vorm Vastgoed. Niedawno odbyło się doroczne zgromadzenie akcjonariuszy. Pani van der Vorm nadal aktywnie w nim uczestniczy.

"Gdziekolwiek spojrzałeś, wszędzie na horyzoncie widać było żurawie budowlane".

Pani Van der Vorm poznała swojego męża w 1962 roku na przyjęciu urodzinowym. Pobrali się w 1966 roku. W tym czasie doświadczyła odrodzenia się Rotterdamu."Gdziekolwiek spojrzałeś, wszędzie na horyzoncie widać było żurawie budowlane " - powiedziała. Ojciec i dziadek Jana byli właścicielami firmy wykonawczej.

Jan van der Vorm otrzymał od ojca informację, że ma iść do szkoły technicznej w Delft, aby zdobyć stopnie naukowe. Jednak nie chciał. Chciał tylko jednego - pracować w Rotterdamie,"bo tam były pieniądze na ulicy ".
Dlatego też porzucił szkołę i wraz z bratem Daanem rozpoczął pracę w Rotterdamie jako przedsiębiorca budowlany.

"Bo tam były pieniądze na ulicy"

W tym czasie Jan został członkiem Towarzystwa Kontraktorów w Rotterdamie. Należały do nich tak znane wówczas firmy wykonawcze jak Van Eesteren i De Winter oraz wiele innych. Spotykali się w każdy piątek miesiąca w Engelsie w Groothandelsgebouw. Żony przychodziły w sukniach balowych. "To był dynamiczny i ekscytujący czas, wszyscy młodzi przedsiębiorczy ludzie razem".

"Okazało się, że to wielki hit"

Ważnym momentem w historii Van der Vorma stał się zakup kościoła św. Ignacego na Van Vollenhovenstraat. Pani mówi, że Jan był dobrym znajomym ówczesnego biskupa. Biskup wskazał, że kościół ma kłopoty finansowe i poprosił ich o złożenie oferty. Pani mówi, że bardzo dobrze to zapamiętała. Razem z Janem siedzieliśmy przy kuchennym stole kalkulując, zastanawiając się na głos, czy oferta będzie wystarczająca. Okazało się, że to wystarczy i udało im się kupić kościół. Kościół został zburzony i powstał duży biurowiec. Firma przeniosła się z biura na Heemraadsingel również do tego biurowca na Van Vollenhovenstraat. Nastała nowa era.

Fotograf: Ary Groeneveld (Archiwum Miejskie w Rotterdamie)


"Jan był już jedną nogą w grobie, że tak powiem"

W latach 70-tych firma budowlana szybko się rozwijała dzięki znanym zleceniom, takim jak budowa Ahoy, Peperclip Carela Weebera oraz budowa najwyższego wówczas budynku w Holandii, budynku Nationale Nederlanden znajdującego się obok dworca głównego w Rotterdamie. Przejęto również firmy, w tym Muis & de Winter, której groziło bankructwo. Jan czuł, że powinien pomóc pracownikom. Teściowie z początku nie uważali tego za dobry plan;"Jan był już jedną nogą w grobie, że tak powiem". Przejęcie Muwi było jednym z największych zakupów w tamtym czasie.

"Okazało się, że to był wielki hit" wspomina pani Van der Vorm.

"Z wykonawcy Jan stał się człowiekiem od nieruchomości" - mówi.

W tym czasie Jan otrzymał również wiele zleceń od funduszy emerytalnych, mówi pani Van der Vorm. W Hoogvliet wybudowano centrum handlowe, z planem sprzedaży funduszowi emerytalnemu, ale Jan postanowił zatrzymać je dla siebie. Jak na tamte czasy, niezwykłe posunięcie dla prywatnego inwestora. Początkowo był wyśmiewany, ale czuł:"co oni (fundusze emerytalne) mogą zrobić, ja mogę zrobić sam". Tą decyzją Jan położył podwaliny pod dzisiejszą firmę Van der Vorm Vastgoed zajmującą się obrotem nieruchomościami. "Z wykonawcy Jan stał się człowiekiem od nieruchomości".

W kolejnych latach Jan starannie budował stabilny portfel nieruchomości. Rotterdam, Drechtsteden, Delft i nie tylko. Jan udowodnił, że ma smykałkę do biznesu nieruchomościowego, firma nieruchomościowa rozrosła się, a przedsiębiorczość z lat 70-tych, 80-tych i 90-tych owocuje do dziś.

"Na łożu śmierci Jan zaznaczył, że oddział Nieruchomości nigdy nie powinien zostać sprzedany.

W 1999 roku zmarł Jan. Pani van de Vorm mówi: "Na łożu śmierci Jan zaznaczył, że oddział Nieruchomości nigdy nie powinien zostać sprzedany". Margreet van der Vorm przejęła po śmierci ojca wszystkie udziały w spółce nieruchomościowej wraz z siostrą i matką.

Syn Daana, Daan junior, kontynuował pracę w firmie budowlanej w 2003 roku. Margreet wkrótce okazało się, że ma te same geny co jej ojciec, a Van der Vorm Vastgoed zostało z powodzeniem umieszczone dalej na mapie Europy.

"Wkrótce okazało się, że Margreet ma takie same geny jak jej ojciec".

Pani van der Vorm uważa, że obecna firma jest świetna. Ma szacunek dla Margreet, która weszła do firmy tak jak ona z poprzedniego pracodawcy BNP Paris. W tym czasie Margreet pomagał René de Graaff, który niestety również odszedł. Jego następcą został Sico van Ammers, obecny dyrektor zarządzający. Pani zauważa, że jej mąż byłby bardzo dumny. Sama również jest zadowolona i dumna ze wszystkich pracowników oraz spokojna o przyszłość firmy.

"Hotel Hilton w Willemstad (Curacao)"

Z czasem Van der Vorm Vastgoed rozszerzył swój obszar działania o akwizycje we Francji, Wielkiej Brytanii, Belgii i Polsce. Pani wspomina, że w przeszłości zwracano się do Jana również z propozycją budowy hotelu Hilton w Willemstad na Curaçao. Nie była za tym i ostatecznie postanowili tego nie robić. Jej mąż Jan chciał zbudować rozmach wszystkich projektów, nad którymi pracował. Projekt w Curaçao zająłby mu zdecydowanie za dużo czasu.

Ostatecznie ukończenie budynku na Curaçao zajęło od czterech do pięciu lat. Margreet zdecydowała się zainwestować za granicą, co o tym sądzi pani Van der Vorm? "Margreet jest młoda i przedsiębiorcza. Zawsze jest w pełni za swoją córką! Z daleka śledzi poczynania Margreet. "Margreet naprawdę lubi wykonywać tę pracę, a jeśli lubisz coś robić i idzie ci to dobrze, czego więcej możesz chcieć? "Tak, ważne jest, aby jednak w porę odpocząć" - radzi jeszcze z serca pani.

Na koniec pani Van der Vorm chciałaby powiedzieć, że jest dumna ze swojego męża, dzieci i wnuków. "Na tym właśnie polega życie. Rodzina mieszka blisko siebie, co bardzo cieszy panią van der Vorm. Tymczasem najstarszy wnuk również wszedł w nieruchomości. "Fajny rozwój, ale powinien głównie robić to, co sprawia mu przyjemność!".

Na koniec Ms kończy wywiad życzeniami. To płynie prosto z jej serca. "Mam nadzieję, że ten wspaniały zespół może zyskać mądrość mojego męża, aby kontynuować dzieło jego życia w taki sposób, w jaki on zrobiłby to za swoich dobrych dni w obecnych czasach".

#100 lat #Korporacyjny #News